Borys Niski poleca:
Biegnij, zrób coś, biegnij!
Film pt.:,,Forest Gump” wyreżyserował
Robert Zemeckis w 1994 r.
Produkcja opowiada o życiu pana Gumpa.
Jest on niezbyt mądry i jedyne, czego w życiu pragnie, to miłości swojej
przyjaciółki Jenny, i oczywiście dotrzymania obietnic, które wcześniej złożył.
W jego rolę rewelacyjnie wciela się Tom Hanks. Sztuka składa się ze wspomnień
głównego bohatera. Siedząc na ławce i czekając na autobus, opowiada
przypadkowym ludziom o sobie. Najpierw o dzieciństwie, które nie było łatwe ze
względu na jego inność, a także przypadłość kręgosłupa, a przeciwnościami losu
byli najczęściej jego rówieśnicy. Opowiada o swojej karierze sportowej w
akademiku, kiedy grał w rugby. Następnie
o wojnie w Wietnamie, o jego przyjacielu – Babie. O tym, jak nauczył się grać w
tenisa stołowego i jak stał się zawodowym graczem. Wszystko co robił Forrest,
robił z myślą i dla Jenny, która mu się nigdy nie odwdzięczyła tym samym.
W całej historii najważniejsza jest
postać głównego bohatera. Gump nigdy nie posiadał dużej ilości wiedzy, jego iloraz
inteligencji był poniżej normy. Jednak był mądry. Był to raczej przejaw uczuć,
wartości i nici porozumienia ze światem. Kiedy kazano mu coś zrobić, robił to i
odnajdywał w tym radość, a jeżeli nie w pełnej krasie, to chociaż odrobinę.
Kiedy uważał rzecz za niesłuszną poświęcenia, nie robił tego. Nie obawiał się
konsekwencji, przed którymi tyle osób dziś się ukrywa. Trzymał się twardo praw,
które wpajała mu do głowy matka. Miał na pewno dobre serce.
Był nad wyraz wyrozumiały i starał się zrozumieć ludzi i im pomóc. Potrafił mocno
i prawdziwie kochać. Mężczyzna ten zachowywał się jak dziecko. Nazywał rzeczy po
imieniu. Uważnie słuchał poleceń. Robił to, czego akurat potrzebował albo to,
co chciał i mógł zrobić.
Film bardzo przypadł mi do gustu. Uwagę
zwraca świetna gra aktorska Toma Hanksa i sposób, w jaki wcielił się w rolę.
Ludzie dokoła często powtarzają, że nie liczy się to, co jest na zewnątrz, ale
to, co znajduje się w środku, tzn. jaki naprawdę jesteś. Ten film doskonale to
oddaje. Ci, którzy bliżej poznają Forresta, zaprzyjaźniają się z nim. Nie
przeszkodzi im jego ułomność.
Jestem zmęczony szefie, jak pies.
Frank Darabont w 1999 r. nakręcił film
pt.,,Zielona mila”. Jest to amerykański film fabularny z wątkiem dramatu i
fantasy.
Realizacja ukazuje losy pewnego strażnika
więziennego i jego współpracowników. Jako emeryt, w domu starców opowiada
swojej przyjaciółce o niezwykle smutnej, jak i czarującej przygodzie, jaka go
niegdyś spotkała. I w tym momencie cofamy się o kilkadziesiąt lat wstecz w jego
życiu. Pilnuje on, a także przeprowadza egzekucje na więźniach skazanych na
śmierć. Jest zmęczony (psychicznie) swoją pracą. Zaprzyjaźnia się, a jeżeli
nie, to przynajmniej próbuje zrozumieć swoich więźniów. Sprawę utrudnia mu choroba
(zapalenie pęcherza) i nowy podwładny. Jak się później okazuje, wkupiony do
pracy za pomocą znajomości i wpływowej rodziny. Do więzienia trafia nowy
podopieczny. Tu zaczyna się cała historia.
Gdy główny bohater stara się zaprowadzić spokój w miejscu swojej pracy,
a także w miarę możliwości, zapewnić skazanym odrobinę dobroci w ostatnich
chwilach ich życia, jego świeżo upieczony podkomendny robi coś zupełnie
odwrotnego. Nie ma w nim za grosz empatii. Przysporzy to jego osobie (zresztą
słusznie) później wiele problemów. Dzieło czasami, choć drastycznie, to
prawdziwie opowiada o karze śmierci, o tym jak jest okrutna, o rasizmie.
Szczególnie to ostatnie ma wydźwięk w scenie, w której jeden ze skazanych
rozgłasza teorie na temat tego, że Czarnoskórzy powinni mieć inne krzesło
elektryczne niż Biali. Jednego z głównych bohaterów (strażnika – Paula
Edgecombea) rewelacyjnie odegrał Tom Hanks, drugiego zaś (nowego więźnia –
Johnego Coffeya) także mistrzowsko, Michael Clarke Duncan. Aktor ten za swoją
pracę w 2000 r. otrzymał 3 nagrody, z 5 nominacji. Czarne Szpule 2000 za Najlepszego drugoplanowego aktora kinowego,
Saturny 2000 za Najlepszego aktora
drugoplanowego oraz Critics Choice 2000 za ponownie Najlepszego aktora drugoplanowego.
Film bardzo mi się spodobał. Co prawda
starałem się nie dać opanować magii tego dramatu, ale w tym dziele artystycznym
po prostu jest to nieosiągalne. Historia przedstawiona w nim jest okrutnie
smutna. Szczególnie ostatnie sceny to porządny wyciskacz łez. Od niedawna, czyli od obejrzenia go od razu
wsadziłem go na przysłowiową półkę z ulubionymi filmami
Fotografie plakatów pochodzą ze strony www.filmweb.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz