KONKURS FILMOTEKI SZKOLNEJ
NA ETIUDĘ FILMOWĄ
ZA NAMI !
27 lutego nastąpiło rozstrzygnięcie VI edycji konkursu Filmoteki Szkolnej Nakręć się. Tak się złożyło, że w konkursie wzięli również udział uczniowie Gimnazjum w Trąbkach Wielkich: Rozalia Kullas, Agata Tuszkowska, Patrycja Pestka, Paweł Kufel i gościnnie wystąpił Adrian Grulkowski. Inspiracją do powstałego filmu pt. Ojczyzna był film z pakietu Filmoteki Szkolnej, Kazimierza Kutza Sól ziemi czarnej. Film przywołuje jedno z wydarzeń historycznych - drugie powstanie śląskie i przez jego pryzmat przedstawia losy braci Basistów walczących o wolność.
Interpretacja dzieła Kutza przez moich uczniów skupiła się głównie na wątku niepodległościowym, patriotycznym, stąd patos filmu Ojczyzna i wyobrażenie naszej ojczyzny jako kobiety w bieli... Film nie trąca humorem tak jak u K. Kutza, ale jest autorską wizją części historii naszego kraju. Zachęcam do projekcji:
W ramach VI edycji odbył się również konkurs na najlepszą recenzję wybranego filmu także z pakietu Filmoteki Szkolnej. Oto zaprezentowane prace:
Chleb powszedni
Obejrzałam film pt. Chleb w reżyserii Grzegorza Skurskiego.
Został opublikowany w roku 2003 i jest realizacją pomysłu Henryka Jantosa.
Film jest podzielony na dwa główne wątki. Przedstawia
sceny dziejące się w czasach II wojny światowej. Od pierwszej sceny akcja
dzieje się w pociągu. Przez szparę między dwiema surowymi deskami tworzącymi
ścianę wagonu obserwujemy biegnący nizinny krajobraz. Wokół szczeliny nie widzimy
zbyt wiele, natomiast możemy wiele usłyszeć. Głosy kobiece i męskie, stojące
blisko i daleko, przemawiające w różnych językach, z coraz większą rozpaczą w
miarę trwania filmu. Słychać również płacze dzieci, kobietę śpiewającą
kołysankę oraz modlitwy.
Głównym bohaterem drugiego
wątku filmu jest tytułowy chleb. Akcja tym razem trwa na zewnątrz pociągu.
Konduktor przechodzi wzdłuż maszyny i sprawdza, czy śruby kół nie są
poluzowane. Nagle zauważa rękę dziecka wyciągniętą przez kraty wagonowego okna.
Mężczyzna wyciąga ze swojego chlebaka kawałek chleba i wkłada go do rąk
dziecka. Następnie, po wykonaniu obowiązków siada i zapala papierosa. Pociąg
rusza. Dziecko nie może przeciągnąć podarowanego kawałka chleba przez kraty
okienka.
Zakończeniem filmu jest scena, gdy bochenek,
zbyt duży aby przejść przez kraty, wypada dziecku z rąk. W tym samym momencie
obraz z czarno-białego staje się kolorowy.
Pierwszy wątek filmu ukazuje
głównie ból i przerażenie ludzi zjeżdżających do obozów koncentracyjnych. Moim
zdaniem, ujęcie tej sceny jest naprawdę dobrym pomysłem, ponieważ bez ukazywania
twarzy, przebrań ani ryzyka sztucznej gry aktorów, zaprezentowano tu wszystko w
metaforyczny sposób, który lepiej dociera do odbiorcy, zaciekawia i przyciąga
uwagę.
W drugim wątku moją uwagę skupiła twarz
konduktora. Widoczny był ból i niechęć do pracy, którą wykonuje. SS-mani nie
zawsze byli złymi ludźmi. Wykonywali każdy rozkaz, aby ich żony i dzieci miały
co jeść, a w razie jakiegokolwiek jawnego sprzeciwu wobec rozporządzeń Hitlera
zostaliby na miejscu rozstrzelani za bunt lub podzieliliby losy tych, których
sami skazywali. Jak wielu z nich miało po takiej pracy wyrzuty sumienia i
problemy natury psychologicznej? Zazwyczaj nie szanuje się ich i nie pamięta,
że wśród nich też byli bohaterowie.
Ostatnie ujęcie, dzięki
zmianie kolorystyki obrazu tworzy odnośnik do czasów współczesnych. Chleb
wygląda jak świeżo wyrzucony.
Moim zdaniem film jest wart
obejrzenia zarówno ze względu na świetne wykonanie techniczne, jak i na treść
zmuszającą do myślenia. Dopiero po obejrzeniu tego filmu zrozumiałam, dlaczego
babcia, wychowana w czasach okupacji, mówiła mi, żebym nie wyrzucała jedzenia. Pomyślmy,
jak wielkim skarbem mógł być ten bochenek dla wygłodniałego dziecka. Przy
dzisiejszym pośpiechu nie zwracamy uwagi i nie szanujemy czegoś, co mogło
dawniej oznaczać przeżycie. Czy potrafimy jeszcze cieszyć się z tak codziennych
rzeczy, jak tytułowy chleb?
Agata Tuszkowska 3c
Stracona miłość?
Tematem mojej pracy jest
wyprodukowany w 1962 roku film Wojciecha Hasa Jak być kochaną. W filmie występują dwie przestrzenie czasowe.
Pierwsza to lata 60, gdy Felicja (Barbara Krafftówna) leci samolotem do Paryża.
Druga to czasy wojny, gdy główna bohaterka ukrywa Wiktora Rawicza (Zbigniew
Cybulski).
Felicja
jest początkującą, dobrze rokującą aktorką, lecz z powodu wojny musi zaprzestać
rozwijać swoją karierę i podjąć się pracy w kawiarni. Tam zostaje jej zlecone
ukrycie sławnego aktora - Wiktora Rawicza, ściganego za zabójstwo jednego z
niemieckich obywateli. Kobieta podejmuje się zadania i skrywa go we własnym
mieszkaniu. Felicja zakochuje się w Wiktorze i przeżywa szereg upokorzeń, aby
go chronić. Zostaje jednak odrzucona. Aktor po latach zamieszkiwania u Felicji,
wyprowadza się i całkowicie zapomina o zasługach Felicji. Zaczyna również
rozgłaszać fałszywe plotki na temat jego rzekomej waleczności i miejsca pobytu
podczas okupacji. Według wyroku sądu na Felicję zostaje nałożony zakaz
wykonywania zawodu aktora przez 5 lat. Kobieta, pomimo konsekwencji swoich
wcześniejszych czynów, stara się odnaleźć Wiktora i nawiązać ponowny kontakt.
Gdy jej się to udaje i podejmuje się kolejnej próby odnowienia uczucia między
nimi, on dokonuje kresu swojego życia poprzez samobójczy skok przez okno w domu
Felicji. Wszystkie te wydarzenia pozostają w pamięci Felicji, która po odejściu
Wiktora stara się odbudować swoją karierę i przyjmuje pracę w radiu. W latach
60, gdy leci samolotem do Paryża, jest już znaną aktorką, przypomina sobie
czasy wojny, kiedy to poświęciła wszystko dla człowieka bez charakteru.
Barbara
Krafftówna odegrała rolę kobiety odważnej, zagubionej i z pokorą przyjmującej
wszystko, co daruje jej życie. Felicja była osobą potrzebującą wielkiego
uczucia, ale niestety nie otrzymała żadnego, które zaspokoiłoby jej pragnienie.
Film świetnie ukazuje, jak można kochać drugiego człowieka, poświęcając dla
niego całe życie i nie dostając nic w zamian. Miłość bez wzajemności, to
uczucie, którego bohaterka doświadczała codziennie, a pomimo była w stanie
ofiarować wszystko mężczyźnie, który uważał ją nie za swój ratunek, lecz
klęskę. Film ten jest również świetnym dowodem na to, jak okropnym i siejącym
zgrozę żywiołem jest wojna. Ot przychodzi taka i ciągnie za sobą ogromne ilości
zniszczonej architektury, pozbawionych nadziei ludzi, litry przelewającej się krwi
i miliony zniszczonych żyć.
Dominika Banaczyk 3c
Mrużąc oczy - zobaczysz więcej
Być
może wstyd przyznać, ale nie znałam wcześniej Andrzeja Jakimowskiego. Zmruż oczy to pierwszy jego film, jaki
miałam okazję obejrzeć. Dużo mówi o nim fakt, że nie tylko sam go
wyreżyserował, ale też napisał scenariusz, a produkcja odbyła się m.in. w jego
własnym studiu filmowym. Już bez oglądania mogłam stwierdzić, że najwyraźniej
mam do czynienia z jednym z autorskich reżyserów.
Akcja
filmu toczy się gdzieś we wsi. Dosyć biednej wsi. Tłem jest zakurzone podwórko,
obskurna chałupina i ubogo ubrane dzieci, garnące się chętnie do wszystkiego,
co miejskie. Mała, może dziesięcioletnia dziewczynka (Ola Prószyńska) ukrywa
się u stróża rozpadającego gospodarstwa przed swoimi rodzicami. Nie chce do
nich wracać, nawet mimo przekonywań Jaśka - stróża, granego przez Zbigniewa
Zamachowskiego.
Oczywiście
trwają poszukiwania dziecka. Gdzieś w pobliżu posesji kręci się grzęznąca w
błocie policja, a rodzice dziewczynki codziennie przyjeżdżają do Jaśka, by
wyjawił im miejsce pobytu Małej. Na początku szukają jej jednak raczej z
rozdrażnieniem, niż niepokojem. Są na wskroś przesiąknięci wielkomiejskim
klimatem, nie dostrzegają, że istnieją wartości ważniejsze od pięknej sukienki
czy drogiego auta. Chyba nie bardzo wiedzą, jak kochać. Małej brakuje więc
miłości, szczerości i tego czegoś, co sprawia, że dziecko faktycznie jest
dzieckiem, a nie tylko małym człowiekiem.
Obok
problemów dziewczynki pojawia się też trochę trudnego świata dorosłych. Przede
wszystkim ciężka sztuka odchodzenia. Gdy oglądałam film, od razu rzuciła mi się
w oczy bieda tam panująca. I to nie tylko bieda materialna, ale też w jakimś
stopniu duchowa. Wieś wydaje się wyjęta z rzeczywistości, jakby egzystowała
daleko poza realnym światem. Jej mieszkańcy są ograniczeni, brak im
wykształcenia, a ulubione zajęcie większości z nich to patrzenie w przestrzeń.
Bardzo spiera się to z moim światopoglądem, każącym mi robić coś, ruszać się,
ciągle otwierać się na nowe doświadczenia czy nauki. Ci ludzie przypominali mi
skazańców. Nie chciałabym być skazana na wieczne gapienie się w beton, rzucanie
zazdrosnych spojrzeń na przyjezdnych, a potem ewentualnie człapanie co jakiś
czas po zasiłek. Co to za życie? Trochę martwe. Dla tych ludzi nie ma
przyszłości. A czym ma być życie bez przyszłości?
Stróż
to mądry i wykształcony człowiek. Posiada ciekawe spojrzenie na świat i w jakiś
sposób nadaje mieszkańcom spokoju, rozmawia z nimi, milczy z nimi. Ale co robi
w tym miejscu? Czego szuka w rozsypującej się ruderze? Dlaczego nie pojedzie
gdzieś dalej, gdzieś indziej? Dlaczego nie chce wrócić do prawdziwego życia? No
i chyba najważniejsze pytanie: co go pociągało w tej wiejskiej rzeczywistości?
Może ludzie,
może sposób ich bycia. Może to, jak radzili sobie z życiem, które ich spotkało?
Nie byli do końca straceni. Ktoś mówił płynnie po grecku, ktoś doskonale
odnajdywał się w ludziach. Szukali czegoś więcej. Życie w tej rzeczywistości nauczyło ich patrzenia ze zmrużonymi oczami,
postrzegania świata, jakby każda chwila trwała wiecznie. Jasiek opanował tę
sztukę do perfekcji. Może uśmierza tym ból?
Cieszę
się, że dane mi było obejrzeć ten film. Potrzebowałam trochę czasu na
zrozumienie go i będę pewnie musiała jeszcze nieraz go przemyśleć. Nie spodziewałam
się takiej głębi zaklętej w proste, niby niewiele znaczące sceny. Mam nadzieję,
że i ja nauczę się pojmować niektóre rzeczy w sposób przedstawiony przez
Jakimowskiego.
Klaudia Tyczyńska 3a